niedziela, 31 sierpnia 2014

od dzisiaj

Też tak macie, że większość wartościowych zmian planujecie wprowadzić od jutra albo od przyszłego tygodnia czy miesiąca?
Proponuję nowe postanowienie: wszystkie zmiany wprowadzajmy od dzisiaj. A najlepiej od teraz. Czyli wstajemy od komputerów, tabletów, telefonów i idziemy pobiegać, powtarzamy słówka z angielskiego albo robimy porządek w szufladzie.

piątek, 29 sierpnia 2014

wakacyjnie

Wyjeżdżając na wakacje nastawiamy się na odpoczynek, dobry humor, korzystanie z każdej chwili. Planujemy śniadanka na tarasie, dużo czasu dla rodziny, cały czas uśmiech i radosny nastrój.

A może by się tak postarać o kawałek wakacji codziennie?

czwartek, 28 sierpnia 2014

rozmodlenie

Tym razem dotknę trudnego bardzo tematu. W tych wszystkich moich poszukiwaniach szczęścia i radości nie chciałabym zapomnieć o Tym, kto jest (a przynajmniej powinien być najważniejszy). Mam tu na myśli Boga. I mam wielką nadzieję, że zmiany, które próbuję wprowadzać w moim życiu nie będą mnie od Niego oddalać, ale powolutku, krok po kroku zbliżać. Trochę jestem zagubiona w wierze. Mam wrażenie, że kiedyś było łatwiej. Czasy wyjazdów na rekolekcje, pielgrzymki, nawet codzienne bieganie na mszę świętą. Dziś dzieci, mąż, dom, próba znalezienia swojej ścieżki zawodowej. Wszystko zabiera tak dużo czasu i energii. To po prostu inny etap życia i muszę umieć się w nim znaleźć.
Tak więc do dotychczasowych postanowień dołączam jeszcze dodatkową modlitwę. I stawiam ją na pierwszym miejscu, bo wierzę, że może pomóc najbardziej.

środa, 27 sierpnia 2014

wchodzę w to

Przeczytałam ostatnio bardzo fajną myśl. Kiedy następnym razem, ktoś ci zaproponuje coś ciekawego, to zamiast wyszukiwać wymówek i powtarzać: "to nie dla mnie", "innym razem", "jestem zmęczona", "ja się do tego nie nadaję" trzeba uśmiechnąć się i powiedzieć "wchodzę w to".

Kilka dni temu dwie babcie podjęły się wspólnego zajęcia wnukami, żebyśmy z mężem mogli sobie gdzieś razem wyjść wieczorem. Okazja rzadka. Tylko wszystko tak nagle, że na wolny wieczór nie mieliśmy żadnego pomysłu. Najbardziej kusiło zamknąć drzwi do sypialni i wreszcie się wyspać. Można było poszukać czegoś w kinie, ale jakoś ostatnio nie mamy szczęścia do filmów. Mogliśmy też tradycyjnie pojechać na stary rynek, zjeść porcję lodów, pogadać chwilę i wrócić do domu. Albo jeszcze jedna możliwość: wsiąść na rower i pojechać do aquaparku...

Ponieważ moje postanowienie nie pozwoliło na opcje: jestem zmęczona i nie chce mi się, to wygrała wycieczka rowerowa. Wrażenia doskonałe. Zwłaszcza, jak przełamałam własne opory i zjechałam zjeżdżalnią pontonową (a potem drugi raz i jeszcze kolejny). Mnóstwo pozytywnej energii!

Warto było powiedzieć "wchodzę w to". Mam nadzieję, że następnym razem też się nie zawaham.

sobota, 23 sierpnia 2014

przedmioty

Czuję się przytłoczona przez otaczające mnie przedmioty. Nie dość, że brakuje mi miejsca w szafie i na półkach, to ciągle muszę sprzątać, przekładać, układać...
Nie potrafię (niestety?) robić radykalnych kroków. Nie umiem pozbyć się wszystkiego w jeden dzień, wyrzucić do śmieci i z radością stwierdzić, że to początek nowego życia. Ale od jakiegoś czasu porządkuję i staram się rozdawać rzeczy, których nie użyłam nigdy lub przynajmniej od kilku lat (a posiadam tego sporo). Na pierwszy rzut poszły ciuchy (szykuję się do drugiej tury w tym zakresie, potrzebuję tylko trochę więcej czasu), potem stare talerze i wielki karton szklanek (mąż nawet nie zauważył, że coś spakowałam, mam wrażenie, że szafy kuchenne również). Dzisiaj udało mi się rozdać trochę nieużywanych kosmetyków. Czuję się z tym coraz lepiej i może zdecyduję się również zawalczyć z sentymentalnymi pamiątkami, których mam kilka pełnych kartonów.

Dlaczego warto minimalizować liczbę przedmiotów, które nas otaczają? W końcu żyjemy w takich czasach, że na potęgę kupujemy: nowe gadżety, ubrania, książki... Im więcej posiadamy, tym lepiej to o nas świadczy, tym bardziej jesteśmy szczęśliwi. Tak przynajmniej próbują nam wmówić reklamy. A ile rzeczy trzymamy w mieszkaniach i nigdy nie używamy? Ile rzeczy raz na tydzień przekładamy z miejsca na miejsce, żeby odkurzyć i posprzątać? Zabierają nam przestrzeń, zabierają czas, który można wykorzystać na coś innego, bardziej wartościowego...

Przestańmy więc otaczać się przedmiotami, zacznijmy otaczać się wartościowymi ludźmi!

Mój bilans tygodnia w tym zakresie jest bardzo pozytywny: trzy spotkania z koleżankami niewidzianymi od kilku miesięcy, a szufladę w kuchni wreszcie da się otworzyć bez zacinania.

piątek, 22 sierpnia 2014

pasja

Spotkałam się wczoraj z koleżanką. Poszłyśmy na kawę. Tak, wypiłam kawę, mimo że nie lubię. Dlaczego? Bo zostałam zafascynowana. Weszłyśmy do lokalu z czystej ciekawości (liczyłam na herbatę i ciasteczko), a tu same kawy. I do tego barista-pasjonat. Przez 20 minut opowiadał nam o wszelkich rodzajach sprzedawanej kawy. Tryskał przy tym radością i entuzjazmem. Dookoła rozsyłał tonę pozytywnej energii.
Zazdroszczę ludziom, którzy mają w sobie pasję. To taka pozytywna zazdrość, bo myślę sobie, że skoro im się udało, to może pewnego dnia, też odkryję w sobie tę burzę pozytywnej energii. Przypominam sobie swoją pracę. Zmęczonych ludzi, którzy codziennie robią to samo, bo muszą. Myślę o swoich znajomych. Każdy z nich wykonuje jakąś tam pracę, jedni z większą, a inni z mniejszą radością. Dlaczego zwykle jest to ciężki obowiązek? Dlaczego siedzimy zmęczeni, przygnębieni, zamknięci w sobie?
Mam ochotę wrócić do kawiarni i chłonąć. Chłonąć optymizm. Chłonąć radość. Chłonąć energię. Chłonąć entuzjazm. Może się uda?

Przede mną czas wyborów. Stoję na rozstaju dróg. Na razie opieka nad dzieckiem, a potem chcę wrócić do życia zawodowego. Do mojej poprzedniej pracy nie mam powrotu. Muszę więc poszukać czegoś nowego. Ale jak dojść do takiego etapu, że praca będzie pasją i źródłem radości?

czwartek, 21 sierpnia 2014

czytanie

Pierwszy krok wykonałam niedawno. Przestałam czytać onety, wirtualnepolski. Unikam oglądania wiadomości, nie czytam gazet. Świadomie nie jestem na bieżąco z tym, co się w świecie dzieje. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że pochłaniało to bardzo dużo mojego czasu. A jest to czas, który mogę poświęcić na wiele bardziej wartościowych rzeczy. Poza tym większość z tych wiadomości była tak bardzo przytłaczająca. Tyle jest na świecie zła, wojen, nieszczęść, kłamstw, oszustw. Czytałam, przeżywałam, martwiłam się, a i tak nic z tym nie mogłam zrobić.

Tak więc mój pierwszy krok to zmiana lektury.

Zamiast smutasków - optymistyczne blogi:
http://cosoptymistycznego.wordpress.com
http://malebe.blogspot.com/
http://drugie-notki-idyjotki.blogspot.com/

Do tego inspirujące blogi o minimalizmie:
http://www.wolnymbyc.pl/
http://www.theminimalists.com/
http://tofalaria.blogspot.com/

A na deser pozytywne wsparcie z Afryki:
http://www.facebook.com/fundacjakasisi
http://www.facebook.com/dobrafabryka

A Wy, co czytacie?

powitanie

Dzień Dobry, Czytelniku! 

Usiądź, rozgość się. Jestem Tina i zapraszam Cię, żebyś razem ze mną ruszył w drogę w poszukiwaniu szczęścia.

Najpierw dwa słowa o mnie. Żona, matka dwóch synów. Duże miasto, mieszkanko w bloku. Lubię góry, dobre książki, kiedyś robótki ręczne (aktualnie porzucone ze względu na brak czasu). 

Generalnie jestem szczęśliwa, ale przytłoczona wszystkim dookoła. Przytłoczona obowiązkami domowymi, przedmiotami, listą zadań do zrobienia. Zmęczona. Bardzo zmęczona. Stąd moje poszukiwania. Od jakiegoś czasu czytam o prostocie, minimalizmie. Czytam o wolności finansowej. Zauważam, że ludzie są z tym szczęśliwi. W związku z tym postanawiam poszukać własnej drogi do szczęścia. Chcę czerpać z minimalizmu, uczyć się od stoików, żyć prosto i radośnie. Czy mi się uda?...

Zapraszam Cię, Czytelniku, w drogę razem ze mną. Zobaczymy, co nas tam spotka...